Już dwa domki z serii mini cottages Michaela Powella są gotowe. Do zrobienia jeszcze dwa. Ten po lewej jest mój (świeżo zdjęty z tamborka, bo skończyłam wyszywać wczoraj; jeszcze wieczorem bawiłam się z bakstichem; nie było tak masakrycznie jak myślałam, że będzie). A ten po prawej Darka. Urządziliśmy sobie małe koło gospodyń wiejskich w domu :)
W każdym razie wiem, że wolę małe formaty, przynajmniej szybciej widać efekt. Teraz zabieram się za aniołka Natashy Mlodetski (to będzie prezent urodzinowy dla koleżanki z pracy; do grudnia powinnam się spokojnie wyrobić). A co dalej, jeszcze nie wiem. Święta za pasem i trzeba trochę świątecznie pomyśleć z gliny, albo muliny; jeszcze nie mam konkretnej koncepcji. Ale na pewno efekty wrzucę tutaj.

Komentarze

  1. No i proszę jakie koło gospodyń wiejskich jest zdolne :) i jaki komplecik się ułożył :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No proszę - wspólne haftowanie. Extra! Rzadko się zdarza, żeby facet haftował. Pozazdrościć!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz