jesień, jesień, jesień, złote liście spadają z drzew... la, la, la ;)

Ostatnimi czasy nie mam specjalnie weny ani na szycie, ani na haftowanie, czy cokolwiek w ten deseń. Powoli, baaaaardzo powoli robię nową narzutę na łóżko. A w międzyczasie uszyłam kołderkę dla małego Kubusia, który jeszcze swego prezentu nie dostał, ale w sumie młody jeszcze jest, bo ma dopiero trzy tygodnie. Kołderkę wrzucę tu przy jakiejś innej okazji. Dzisiaj naszło mnie takie uczucie, że kończy się niedługo lato, że bociany zaraz zaczną zbierać się do odlotu i takie tam. A w tym roku udało nam się wreszcie pojechać do bocianiej wioski, gdzie jest sporo gniazd i jeszcze bardziej sporo bocianów. Gdy byliśmy tam ostatnio, trochę się spóźniliśmy, bo młode ćwiczyły latanie przed zbiórką i ucieczką w ciepłe kraje. Heh, szkoda, że ludzie nie uciekają w jakiejś cieplejsze miejsca na zimę... Chociaż... nie byłoby biegówek, bałwanów, śnieżek, łyżew i innych przyjemnych, zimowych rzeczy.
W każdym razie pomyślałam sobie, że wrzucę tu kilka zdjęć i że nawet kilka słów napiszę. I tak oto jestem :)
A żeby nie było, że mnie coś dziwnego z tą jesienią naszło, to już widziałam całkiem dojrzałą jarzębinę, co dla mnie jest typowo jesienne, no, może poza kolorowymi liśćmi ;)
 
 

Komentarze

  1. Nie nie nie żadnej jesieni nie chcę!!! jest nadal lato :) pokazuj Kubusiową kołderkę już teraz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, oj tam, nie marudź, jesień też jest piękna :) A zaraz już wrzucam kołderkę, tylko nie krzycz :P

      Usuń

Prześlij komentarz